1) Tim Burton
Pozwolę sobie powtórzyć zachwyt nad osobą Burtona z mojego sprawozdania z Modułu 1.: Uwielbiam jego humor i wizje. Uwielbiam jego współpracę z Johnnym Deppem, Heleną Bonham Carter i Dannym Elfmanem. Uwielbiam to, co w nim zostało po pracy w studiu Walta Disneya, jego talent do tworzenia animowanych filmów. Do dziś sięgam po „Miasteczko Halloween” czy „Gnijącą panną młodą”, soundtracki znam na pamięć. Według mnie musicalowy „Sweeney Todd” to jego perełka, to film, który trafił mnie niczym strzała, pokazał, jak można bawić się filmem i gdzie są granice dobrego smaku, jak prawidłowo połączyć tragizm z czarnym humorem i stworzyć z aktorami postacie zapadające w pamięci na długie lata. Oczywiście, „Batman” z Nicholsonem i Keatonem (pierwsza odsłona Jokera!) czy „Edward Nożycoręki” (słodycz, która nie mdli ani przez chwilę- czaruje od początku do końca) to świetne produkcje, jednak mają one w sobie pewnego rodzaju prostotę, poziom odrobinę niższy od „Sweeneya Todda”. To właśnie w nim panuje lekkość, wysoka jakość i siła przekazu- Ben mógłby zabić tysiące Londyńczyków, a nadal wzbudzałby we mnie tyle samo szczerej empatii. No i śpiew. Cudowny śpiew. Utwory opowiadające uczucia i historie jedynych w swoim rodzaju bohaterów. A wszystko to dzięki twórcy współczesnych niekonwencjonalnych filmów, specjalista i ekscentryk- Tim Burton.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z jego filmami. Świat Burtona to skarbnica ludzkiej wyobraźni, majstersztyk w najwyższej jakości. To mój guru; uczy, bawi i chwyta za serce.
Tim z postaciami z „Miasteczka Halloween”
Zwiastun „Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street” (2007)
2) Charlie Chaplin

Charlie czy Sean Penn? Charlie czy Penn? Charlie czy Penn?! Charlie. Bo jest ikoną. I kropka. Takich jak on po prostu się kocha, za talent, za oddanie tworzeniu. Aktor i reżyser z krwi i kości. Był prawdziwym zawodowcem.
Zwiastun filmu „Chaplin” reż. Richarda Attenborougha (1992)
3) Sean Penn
Moja argumentacja: „Wszystko za życie” (2007), według mnie to jeden z najlepszych filmów, jakie było mi dane zobaczyć. Nie da się lepiej opowiedzieć takiej historii. Dlatego Sean ma u mnie trzecie miejsce. Poza tym wspaniały aktor. Ale przede wszystkim- cudowna biografia Supertrampa. Owacje na stojąco. Świetna współpraca z panem Hirschem. Plus ścieżka dźwiękowa w wykonaniu Eddiego Veddera- wisienka na torcie. Tak, drodzy Państwo, podbija się moje serce. Właśnie tak:
4) Christopher Nolan
Potrafił stworzyć w ciągu siedmiu lat pięć filmów, które, zdaje mi się, realizował z myślą o mnie. Dlatego miejsce czwarte. Jego współpraca z Christianem Balem godna podziwu. Pamiętamy też o niesamowitej roli Jokera w wykonaniu Heatha Ledgera, „Mroczny rycerz”(2008) wiele zyskał na jakości dzięki niemu. „Prestiż”(2006), zahaczając o metafizyczność, nabrał wyjątkowych walorów. Mam słabość do irracjonalnych wątków, film nabiera wtedy dla mnie lepszego smaku i bardziej cieszy oko. Zakończenie mistrzowskie. „Incepcja”(2010) również stała się wielkim popisem Nolana, taki świat bierze się garściami, chłonie całym sobą. Nie ma co, to mu się udało! Choć obsada…
5) Francis Ford Coppola
Nie wiem, czy dojdę do dziesiątego miejsca. Ciężko tworzyć ranking w tak obszernym zamyśle, w końcu nie nagradza się za „byle co”! Kto teraz? Myślałam o Koterskim, ale jeszcze nie! Wpierw Coppola- a temu panu dziękujemy za zekranizowanie Ojca. Ach, i te skrzypce…
6) Marek Koterski
„Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu…[...]„* Za kwintesencję polskiego dramatu.
Zwiastun(choć uważam, że mógłby być lepszy) ”Dnia świra” (2002)
7) Andy Wachowski
Za „Matrixa”(1999) i „Atlas chmur”(2012). Myślę, że kochać sci-fi to nie grzech. Nie ma chyba piękniejszego sposobu na oderwanie się od dnia codziennego. „Atlas chmur” mógłby trwać i cztery godziny- oglądałabym równie z zapartym tchem. I ten Sextet…
8) Rob Marshall
Lubię jego filmy. „Wyznania gejszy” (2005) nagrodzone Oscarami mają w sobie piękno, które ciężko wyrazić słowami. Po prostu. Taka moja słabość.
9) Sam Raimi
Za człowieka-pająka, moją ulubioną postać ze świata Marvela. Poza tym te efekty specjalne! Myślę, że ciężko docenić wielkość takich ekranizacji, nie będąc zwolennikiem fantasy, ale mam wrażenie, że części Spider-mana mają w sobie coś więcej niż zwykłe perypetie super bohatera. A może to miłość do sci-fi zaburza już mój „filmopogląd”… Choć! nie bez przyczyny Marc Webb wziął się teraz do roboty! Oglądałam jego dwie odsłony „Niesamowitego” i w tym całym poczuciu buntu i przynależności do buźki Tobeya wytrwałam jakoś cały seans i oceniam całokształt na zadowalający. W końcu trzeba być gotowym na zmiany…
Zwiastun „Spider-mana” (2002)
10) David Fincher
„Jeśli budzisz się w innym czasie i innym miejscu, czy możesz obudzić się jako inny człowiek?”** O takich perełkach po prostu się nie zapomina. W taki oto sposób zamykam moją dziesiątkę. A ona zawsze będzie się zmieniać. Może nie podium, ale w końcu mamy tu do czynienia ze światem filmu- gdzie wszystko jest możliwe…
Zwiastun „Podziemny krąg”(1999)
———————-
* Stepy Akermańskie A. Mickiewicza
**Narrator w „Podziemnym kręgu”
Źródło grafiki: www.google.pl/imghp, www.facebook.com/TimBurton