Ostatnio zaciekawił mnie artykuł o Soni Singht,która postanowiła zmieniać lalki Barbie w normalne dziewczynki. Zaczęła skromnie,tak jak często zaczynają się małe biznesy, od zasady ,,drobnych kroczków”. Sonia jest ilustratorką, mieszka z partnerem i dwuletnią córeczką w Tasmanii. Gdy straciła pracę w wydawnictwie, postanowiła rehabilitować lalki. Pierwsze zrobiła dla swojej córki. Zmyła twarz acetonem, szerokie napompowane usta zastąpiła ustami o normalnym kształcie, zrobiła ręcznie sweterek,domalowała piegi. Lalka przypomina zwyczajną nastolatkę, taką, która się nie boi łazić po drzewach i może nawet gra w lokalnej drużynie futbolowej .Do Sonii zaczęły napływać maile z całego świata,że to świetny pomysł. Niektóre kobiety postanowiły same zmienić lalki, które podarowały swoich pociechom. Wiele osób potraktowało głos Soni jako debatę na temat wzorów kobiecości i seksualizacji kobiecego ciała.Nie wszystkim takie lalki się podobają,słyszałam nawet głosy znajomych: ,,nigdy nie kupiłabym takiego świństwa swojej córce”.
Oczywiście mamy wybór, jak wychowujemy swoje dzieci i jakie wzorce im przekazujemy .Znajdą się zapewne tacy, dla których lalki Soni będą przejawem kiczu i złego smaku, ,,bo przecież inne koleżanki córki bawią się wyłącznie Barbi”.Sonia otworzyła na pewno dyskusję na temat wzorców kobiecości. Mówiła,że napisała nawet do niej matka z Kolumbii, która stwierdziła, że chciałaby, żeby jej syn bawił się takimi lalkami i miał szacunek do kobiecego ciała.To świetny głos,bo wiadomo,że lalkami nie muszą bawić się wyłącznie dziewczynki.
Dziś Sonia sprzedaje nie tylko lalki, ale też pocztówki i kolorowanki – cena jest symboliczna i ma pokryć bieżące koszty pracy nad lalkami. Singhowie starają się, by swój projekt prowadzić w duchu fair trade. Jedną lalkę w miesiącu Sonia wystawia na aukcję charytatywną. Dochód ze sprzedaży zasila konto jednej z australijskich organizacji pozarządowych: lalka z 8 marca zarobiła ponad 1,8 tys. dol. dla agencji na rzecz kobiet i rozwoju, a rudowłosa Lexi ponad 1,6 tys. dol. dla tasmańskiej organizacji na rzecz ochrony przyrody.Odwiedza też szkoły,w których uczniowie opowiadają historię lalki.Włączeni są w to również chłopcy.I tak wokół jednej lalki powstał cały szlachetny, równościowy projekt, który naśladują inni.
2 Komentarzy
a lalki mozna zobaczyc na jej blogu!
http://treechangedolls.tumblr.com/
a dla anglojęzycznych – jest też filmik https://youtu.be/lG-7e1vaB18
Świetna inicjatywa. Ja jakoś dawno nie kupowałam zabawek, ostatnio to uczyniłam i sklep z zabawkami, dawno przeze mnie nieodwiedzany, a zapewne przeciętny, okazał się poznawczym wyzwaniem. Granice tego, co dziewczęce i chłopięce wytyczone co do najmniejszej zabawki, no i pierwsze pytanie sprzedawczyni: A prezent ma być dla chłopca czy dla dziewczynki?