(1e) Niedawno pokazywałam Wam rozprawkę z hipotezą. Teraz prezentuję prostą rozprawkę z tezą. Zwróćcie uwagę na zastosowane w niej słownictwo i typy zdań – inaczej niż w opisie przeżyć nie ma tu zdań pytających ani wykrzyknikowych. Pożądane są natomiast sformułowania oddające tok myślenia.
Czy warto było ryzykować życiem i zdrowiem, przeprowadzając akcje dywersyjne i małosabotażowe?
Wielu ludzi zastanawia się, czy warto było ryzykować życiem i zdrowiem, przeprowadzając akcje dywersyjne i małosabotażowe podczas okupacji Polski przez hitlerowców. Według mnie te działania przynosiły bardzo pozytywne skutki. Swoją tezę uzasadnię w poniższych argumentach.
Po pierwsze akcje małosabotażowe podnosiły społeczeństwo na duchu i uświadamiały Niemcom, że nie są na swoim terytorium. Dowodzi tego wiersz pt. „Nadzieja” przytoczony przez G. Załęskiego:
„Światełko jakieś błyska w chmurze,
Mniej jakoś ciąży chamski but,
Kiedy przeczyta się na murze
Krótkie, cieszące wzrok: KAPUT”.
Podmiot liryczny wyznaje w tym wierszu, że gdy przeczytał konspiracyjny napis, robiło mu się lżej. Zyskiwał także nadzieję na wyzwolenie się Polski z rąk najeźdźcy. To świadczy o budowaniu morale społeczeństwa przez mały sabotaż.
Po drugie akcje dywersyjne osłabiały potęgę militarną Niemiec. W sylwestrową noc, niedaleko Kraśnika, wysadzono hitlerowski pociąg wiozący na front broń. Natomiast w Sieczychach zniszczono posterunek żandarmerii. Dzięki tym działaniom dywersanci rośli w siłę względem okupantów, tak że Niemców ogarnął strach. Z tego powodu nawet na patrole nie chodzili pojedynczo. Byliśmy coraz bliżsi wyzwolenia spod okupacyjnego jarzma.
Jak wynika z powyższych argumentów, akcje małosabotażowe podtrzymywały naród na duchu, a dywersyjne osłabiały najeźdźców. Z pewnością mogę więc stwierdzić, że warto było narażać życie i zdrowie, przeprowadzając te działania.
S.G.,kl. 2a
Dzisiaj na 8 30 zbiórka