Podobno ten, kto nie chce, szuka powodu, a chcący szuka sposobu. To prawda, która się sprawdza przy zadawaniu lektur. Gdy ogłaszam w klasie tytuł następnej książki do przeczytania, od razu pada pytanie, którego nie cierpię: A długie to jest? Sto razy bardziej wolałabym usłyszeć inne pytania: A czy to ciekawe? A o czym to jest? A kto jest bohaterem? Niestety, rzadko je słyszę. Często natomiast jako drugie pytanie pada takie: A jest w szkolnej bibliotece?
No właśnie. Z reguły omawiamy utwory, które są zakupione przez szkołę – dostępność lektur jest jednym z kryteriów ich wyboru. Musimy jednak pamiętać, że nie jesteśmy jedyną klasą w szkole, inni omawiają te same książki. Może się zdarzyć, że którejś pozycji nie ma. Co wtedy?
Chcę jasno powiedzieć: niedostępność książki w szkolnej bibliotece nie zwalnia ze znajomości lektury. Jest mnóstwo sposobów, żeby dotrzeć do zadanego utworu – można np. pożyczyć go od kolegi. A jeszcze lepiej zajrzeć do katalogu bibliotek publicznych i sprawdzić, gdzie dana pozycja jest dostępna. Ba, po sprawdzeniu można (i warto) ją sobie telefonicznie zarezerwować – zostanie odłożona i będzie na nas czekała. Niekiedy wymaga to pofatygowania się w inne rejony miasta, ale przecież lektury zwykle zadawane są z miesięcznym wyprzedzeniem!
Zatem nie szukajcie wymówek i usprawiedliwień, dlaczego nie znacie lektury. Szukajcie sposobów, nie powodów!