W kolejnej sobotniej wędrówce towarzyszy nam deszcz. Deszcz nie jest przyjacielem turysty z wielu względów: ogranicza pole widzenia – chodzi się po to, aby podziwiać to co piękne, psuje nastrój, utrudnia poruszanie się. Z samego rana nie zapowiadało się na deszcz. Pogoda idealna jak na tę porę roku, więc wyruszamy. Na szczycie skręcamy w prawo, idziemy w kierunku Pstrągówki i dochodzimy do Wiśniowej. Kolejna wyprawa i kierujemy się na zachód w kierunku Chytrówki.
Na szczycie wpadamy w pierwszy zachwyt: świat widziany z naszych wzniesień jest piękny. Gdzieś w dole zostały problemy, codzienna krzątanina. Tu czas płynie inaczej, cisza, której nic nie zakłóca; co najwyżej głos ptaka, szum liści i nieujarzmiony wiatr. Oj daje się on we znaki. Wszędzie go pełno.
Fajnie jest poznawać naszą okolicę na piechotę, nawet kiedy pada deszcz. Przychodzisz przemoknięty do domu, a mimo to myślisz, gdzie wyruszyć następnym razem…
Dorota Salamon