„Jožin z bažin močálem se plíží…”
Historia poniekąd dziwaczna: temat projektów klas II (podany nam w połowie maja br.) miał za motyw przewodni kulturę naszych bratanków zza Karpat i Sudetów, tj. obywateli byłej Republiki Czechosłowackiej. Od Janosika po Havla. Być może wielu z nas kojarzy Czechy z piwem (z obserwacji wiem, że większość z nas kojarzy sobie każdy kraj z piwem, Francję z winem, Rosję z wódką, Litwę z miodem, a kraje indochińskie z nalewką z węży i kotletem z psa). Aczkolwiek po pobieżnym zbadaniu sytuacji okazało się, że Czesi mieli jednak swoich bohaterów narodowych, mało tego, mieli nawet swego rycerza! Z historii Słowacji nie udało nam się wycisnąć nic prócz niepewnej legendy o Janosiku – przywłaszczonej przez Polaków oraz tajemniczej historii Andy’ego Warhola, który ponoć zza Karpat wywędrował do Ameryki. Później żona piechotą na bosaka maszerowała szukać go aż do Gdańska, skąd wypłynęła statkiem do USA. (O tej historii nikt już nie pamięta). Po dłuższych badaniach bohemistyki, stwierdziliśmy, że Pepiki – pogardzane i wydrwiwane przez hulaszczych ułanów znad Wisły – są w rzeczywistości jednym z najwybitniejszych narodów w Europie! Dlaczego?
Ponad sto lat przed Lutrem Czescy husyci odłączyli się od Kościoła, potem odparli pięć katolickich krucjat z Zachodniej Europy. Praga była w XV w. stolicą Niemiec (Cesarstwa), bez Czechów nie byłoby nawet genetyki, nie znalibyśmy genów ani DNA, histologii, neuronów, kropli, które wstrzykuje nam do oczu okulista, gruczołów potowych, ani nie wiedzielibyśmy, że odciski palców można użyć w kryminalistyce…
Nasza grupa postanowiła od razu rzucić się na głęboką wodę i zorganizowaliśmy sobie kabaret o czeskich bajkach. Bo co jak co, ale jest to bodajże najpiękniejsze wspomnienie Czech – wspomnienie z dzieciństwa, także naszych rodziców… Wygrzebaliśmy ze strychu stare książki, pluszaki i kasety z czasów, kiedy odtwarzacze video były powszechne, a w pudełkowatych odbiornikach telewizyjnych szumiała Wełtawa… Odkurzyliśmy dawnych bohaterów – supermanów naszego gugolęctwa: Krecika, Makową Panienkę, Rumcajsa z pistoletem na żołędzie, Sąsiadów, Żwirka i Muchomorka… I jednogłośnie doszliśmy wszyscy razem i każdy z osobna do wniosku, że inni mogą sobie mieć Shreka i Osła, mogą grać non stop w Angry Birds, mogą wcinać Scoobby – Chrupki albo Gumi – jagody czy szukać Wioski Smurfów, mogą sobie oglądać Bolka i Lolka, ale Czesi robią (robili?) najlepsze bajki na świecie… Mówię wam, Rumcajs wciąga bardziej niż Igrzyska Śmierci!
Jaromir (czeskie Jaromer)
(więcej…)