Na ten moment czekaliśmy od 22 listopada ubiegłego roku. Pod nieobecność naszych etatowych „morsów” z III ET, którzy właśnie odbywają praktyki uczniowskie, grupą która postanowiła wprowadzić w życie moje hasło „Hartować czy chorować?” i rozpoczęła nowy sezon na szkolnych boiskach byli chłopcy z klas II AL, II CL i II DL. Być może moja uwaga z jesiennego opisu ostatnich zajęć na boisku miała na to wpływ. Napisałem wtedy, że to raczej uczniowie naszego technikum są tymi, którzy chętniej ćwiczą „pod chmurką”. Dzisiaj przed południem, gdy na niebie próżno było szukać jakiegokolwiek najmniejszego obłoczka, delegacja chłopaków ze wspomnianej grupy sama zaproponowała wyjście na boisko. Co było robić? Założyłem dres, poleciłem swoim uczniom ubranie przynajmniej bluz z długimi rękawami i poszliśmy. Niektórzy nawet pobiegli i przez to musieli nieco poczekać na otwarcie bramy.
Żeby nie tracić ciepłoty podczas zbiórki od razu zarządziłem rozgrzewkę. Na początek wszyscy pokonali w żwawym tempie kilka okrążeń naszego boiska.
Po tym rozbieganiu przystąpiliśmy do ćwiczeń rozgrzewających poszczególne partie mięśniowe całego ciała i rozciągających. Uznałem, że będzie lepiej jak wszystkie ćwiczenia będą wykonywane w ruchu. Były skipy, marsze i wieloskoki.
Rozgrzewkę zakończyliśmy przebieżkami w zmiennym tempie po przekątnej boiska.
Po rozgrzewce przyszedł najbardziej wyczekiwany przez wszystkich czas. Na boisku pojawiła się piłka Na początek jeszcze kilka minut gry w „dziadka” na dwa i jeden kontakt, później losowanie i casting do poszczególnych drużyn
Niektórzy poprzedzili te czynności sprawdzeniem stanu obuwia i dokładnym zawiązaniem sznurowadeł.
Pierwsze podanie w nowym sezonie piłkarskim na szkolnym boisku wykonał Dominik Pekała.
Później gra szła już na całego. Ataki sunęły z jednej strony boiska na drugą. Napastnicy w swoich pierwszych strzałach na bramkę byli jeszcze nieco niepewni. Na pierwszą bramkę czekaliśmy około 10 minut. W końcu jedną z akcji silnym i celnym strzałem zakończył Wojtek Bano. Pechowcem, który jako pierwszy musiał wyjmować futbolówkę z bramki był natomiast Paweł Kołsut.
Później na listę strzelców wpisywali się jeszcze Patryk Cegliński, Michał Lisowski oraz jeszcze raz Wojtek Bano i Patryk. Zwłaszcza ostatnia bramka była wyjątkowej urody. W ostatniej akcji meczu Patryk wykonywał rzut rożny i niczym Kazimierz Deyna strzelił gola bezpośrednio z narożnika boiska. Tym trafieniem strzelec bramki ustalił wynik meczu na 4 : 2.
W drużynie „zwycięzców” grali: Patryk Cegliński, Wojtek Bano, Rafał Gągoł i Jacek Jęczmionka. Drużyna „pokonanych” wystapiła w składzie: Michał Lisowski, Seweryn Dyrda, Paweł Kołsut i Dominik Pękała. Nazwy drużyn wymyśliłem na potrzeby statystyki, wszyscy grający byli dzisiaj ZWYCIĘZCAMI, bo wspólnie udało się im przepędzić z Podwala zimę
Piotr Nizioł